Sztolnia Górna, Marcinków

Długo myśleliśmy nad tym jak podejść do tematu nieudostępnionych sztolni w Marcinkowie i na pierwszy cel wytypowaliśmy Sztolnię Górną. W zeszłym roku zbadaliśmy roznos sztolni za pomocą sondy i namierzyliśmy miejsce w którym można by spodziewać się istnienia otworu. W możliwie dogodnym dla nas terminie zawitaliśmy ponownie do Marcinkowa. Po dojeździe do miejscowości i zebraniu sprzętu, dość szybko doszliśmy do właściwej lokalizacji. Niestety przez zimę wygląd roznosu uległ niewielkim zmianom co utrudniło nam odnalezienie właściwego miejsca , ale uważna penetracja podłoża wkrótce  przyniosła efekty i po około1,5h i sztolnia puściła. Mając na uwadze trudne warunki tlenowe na jakie natknęli się przed laty w obiektach w Marcinkowie  Państwo Stysz, postanowiliśmy profilaktycznie przewentylować sztolnię przez 48h. Otwór zabezpieczyliśmy przed przypadkowym dostaniem się do niej nieostrożnego człowieka lub zwierzęcia.

Po dwóch dniach wróciliśmy pod sztolnię w całym rynsztunku. Pod ziemię zabraliśmy krótką łopatę, żeby poszerzyć wejście od środka oraz zmniejszyć zawał wejściowy, dzięki czemu sztolnia powinna być dalej drożna przez co najmniej kilka sezonów.

Odnośnie historii obiektu to Sztolnia Górna należała do Kopalni Friedrich w skład której wchodziła jeszcze sztolnia Dolna o długości około 240m (obecnie niedostępna). Obie sztolnie były połączone ze sobą pochyłym ślepym szybem w centralnej części wyrobisk. Dostępne wyrobiska Sztolni Górnej to w większości biegnący w kierunku południowym korytarzyk gdzieniegdzie z drewnianą obudową. W okolicach 85m w lewym ociosie poprowadzony jest krótki boczny chodnik, w spągu którego wykonano niewielką nieckę, prawdopodobnie do przechwytywania nadmiaru wody i do odprowadzenia jej poprzez spękania wgłąb górotworu, być może do Sztolni Dolnej.

Idąc dalej głównym korytarzem natrafiamy po kilku metrach na komorę z szybem pochyłym. Od razu uwagę przykuwa zachowany w stosunkowo dobrym stanie wagonik wyciągowy oraz niestety uszkodzony drewniany kołowrót nad oknem szybu. Ze względu na nieznany stan drewna stanowiący podest zrębu odradzamy wchodzenie na niego. Patrząc na „lufę” szybu praktycznie cała podstawa zrębu nie jest podparta skałami. Na 9m metrze szybu znajduje się korek, nie wiemy czy przeciskając się pomiędzy złomiskiem udałoby się przedostać do partii Sztolni Dolnej, jest to zbyt niebezpieczne. Od komory szybowej odchodzi korytarzyk, który po kilku metrach dobiega do głównego korytarza. Ten niestety po kilku następnych metrach uległ całkowitemu zaciśnięciu. Strzaskana obudowa chodnika skutecznie odstręcza bliskie podchodzenie pod zawał.

Przy komorze zawałowej w prawym ociosie, po pokonaniu około 1,5m prożka wchodzimy do korytarzyka, który po kilku metrach jest zawalony. Wpatrując się pomiędzy skały dostrzec możemy znacznej wysokości pustkę, być może jest to fragment jednego z szybów wentylacyjnych. Z uwagi na niebezpieczeństwo odstąpiliśmy od próby pokonania tej przeszkody, być może następnym razem spróbujemy ją pokonać – odnosimy wrażenie, że chodnik kontynuuje się. Po zakończeniu eksploracji obiektu, otwór solidnie zabezpieczyliśmy.

Podsumowując jest to kolejny warty zobaczenia obiekt w Marcinkowie. Sporo reliktów górniczych, gdzieniegdzie bogata szata naciekowa z wodorotlenków żelaza, ślady ręcznego urabiania oraz szyb sprawiają, że jest to jeden z najciekawszych obiektów w jakich mieliśmy okazję przebywać.

 

 

 

 

 

 

Komentowanie jest wyłączone.